Allegro tu kupuję i sprzedaję

Nie masz gotówki? Skrzystaj z chwilówki.

O mnie

Ja przed swoim gołębnikiem ogrodowym.
  
Kilka słów o sobie

Nazywam się Marek Leszczyński, mam 50 lat, jestem mieszkańcem Ziębic, małej miejscowości na Dolnym Śląsku. Należę do Polskiego Związku Hodowców Gołębi
Pocztowych, sekcja Lipniki, obecnie oddział Paczków, w poprzednich latach sekcja pod nazwą Ziębice, której to miejscowości mieszkańcami jest większość członków naszej sekcji, lotowała w oddziałach Ząbkowice Śl., a wcześniej Strzelin. Z gołębiami mam do czynienia od najmłodszych lat, wcześniej hodowlą gołębi pocztowych zajmował się mój brat Stanisław, który gdy się ożenił zamieszkał w Paczkowie i hodowlę przeniósł do Paczkowa. Po śmierci brata w 1994r. kilka sztuk przeniosłem do siebie, do Ziębic. Mając w pamięci
wyniki Olimpiady gołębi pocztowych z 1989r. w Katowicach, a zwłaszcza wynik kol.Andrzeja Cisaka w 1996r. sprowadziłem dwie pary młoych od kol.Andrzeja Cisaka z oddz.Kazimierza Wielka. Do chwili obecnej w żyłach moich gołębi płynie krew po samiczkach PL-15-96-49822 i PL-15-96-49820.
   W latach dziewięćdziesiątych ze względu na częste wyjazdy do pracy w Niemczech nie uczestniczyłem w lotach, ważniejsze było utrzymanie rodziny,(małżonka Małgorzata i dzieci
Jagoda, Konrad, Klaudia). Pracowałem w Pinnebergu, gdzie poznałem i zaprzyjaźniłem się z czołowym hodowcą tamtejszego oddziału, Gunterem Kahlke. Podczas pobytu przez trzy miesiące w roku w latach 1996-1999 odwiedzałem Go praktycznie raz w tygodniu.Od niego
przywiozłem parkę gołębi. W 2000 r uczestnicząc w lotach gołębi młodych  przetestowałem potomstwo wyhodowane z w/w hodowli i wprowadzone kilka sztuk od kol. Mordko Janusza zdobywając tytuł III-go przodownika oddziału Strzelin i v-ce mistrza sekcji Ziębice.Choć nieprzerwanie jestem członkiem PZHGP jednak ze względu na częste choroby nie mogłem
uczestniczyć w lotowaniu, 2003/4 częste pobyty w szpitalach, diagnostyka kardiologiczna zakończona w 2006 operacją,2007 lotuję młodymi zdobywając tytuł III-go przodownika sekcji, 2008 złamanie szyjki kości udowej, 2009 dwie operacje biodra, 2010 rehabylitacja, wszystko przeplatane pobytami w senatoriach. Podczas nieobecności opieką, a właściwie karmieniem zajmował się sąsiad kol.Grzanka Ryszard.
   Moja pasja pozwala nie myśleć o chorobach i trudach życia, pozwala poznać wielu ciekawych i mniej ciekawych ludzi, nawiązać przyjaźnie jak choby z Romkiem Stopą z którym razem przeszliśmy wojsko i okres ten nie był tak straszny jak to niektórzy opowiadają, a wręcz przeciwnie, do obecnej chwili utrzymuję z nim i jego małżonką Gosią kontakt. Dlatego moja pasja pomimo dużych kosztów to coś pięknego, no ale w życiu nie ma nic za darmo.
       


  


















  



































































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz